Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wistocie, kobieto naukowa, odrzekł Edmund, z wyjątkiem tylko rozbicia przy Saint-Geran.
— Bądź co bądź, mówiła Nichetta, — jestem kobietą i niech co chce mówi Gustaw, któremu się zdaje, iż nie mogę ja zrozumnieć serca młodéj panny waszego świata, jeżeli chcesz Edmundzie, dam ci dobrą radę: albowiem ja wręcz mu przeciwnie myślę, iż wszystkie kobiety podobne są do siebie sercem, rozumie się jeżeli mają serce.
— Przyjmuję twoje rady, moja dobra Nichetto, rzekł Edmund całując ją w rękę; albowiem jakiekolwiek będzie serce, jakiejkolkiek kobiety, nie może być lepszem od twego.
— To co innego. Słyszysz ty to Grustawie?
— I potwierdzam, replikował Daumont!
— A więc moja dobra Nichetto, teraz kiedy tąk stoją rzeczy, co ty radzisz mi robić?
— Jaki dzień dziś mamy? spytała młoda dziewczyna.
— Dziś... Sobota.
— A więc... mówiła Nichetta.
— A więc co?
— Nic nie zgadujesz?
— Nie.
— A więc jutro Niedziela.
— To się rozumie.
— Co robią w Niedzielę młode dziewczęta takie ak panna Antonina?
— Alboż ja wiem?
— Idą do kościoła; a gdzież to we wszystkich ro-