Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sądzę, iż było to opuszczenie przypadkowem, albowiem co za powód miałby Gustaw kryć się przed Nichettą?
Skoro Gustaw napisał wyżéj przytoczone przez nas zdanie, można było śmiało przypuszczać iż więcéj już nic nie napisze; albowiem zamiast ciągnąć dalej swoją pracę, zaczął stawiać jakieś punkta i punkciki na stole który mu służył do pisania, i nie będąc w możności kontynowanie spokojnie swego listu największą uwagę poświęcił on temu, ażeby te punkta i punkciki w równéj odległości znajdowały się jedne od drugich.
Nagle zamazał palcem te bazgraniny i zaczął na nowo pisać.
„Czas mamy tu ciągle piękny: pewny jestem że w chwili w któréj ci to piszę w Paryżu deszcz pada, podczas gdy u nas niebo żarzy się gwiazdami.“
Prawdopodobnie uwaga Gustawa była gdzieindziéj, gdyż napisał te wiersze prawie nie spoglądając na papier, dla tego tylko iż czuł że trzeba było coś napisać. Ale co to mogło obchodzić Nichettę że gwiazdy świeciły w Nicei podczas gdy deszcz padać mógł w Paryżu? Gustaw pojął to pewnie, albowiem wziął nowy arkusik papieru i przygotował się do pisania nowego listu; ale na tym arkusiku skreślił zaledwie jeden wyraz.
Ten wyraz brzmiał:
„Mademoiselle”
Ale kiedy miał już daléj pisać, nagle zatrzymał się i zmiętosiwszy arkusz listowy w swoim ręku, rzucił go w ogień mówiąc sam do siebie: