Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Każdego więc poranku, za ukazaniem się jutrzenki, Edmund i Antoniną wsiadali na konie i kłusowali jużto wolniéj już prędzéj nad brzegiem rzeki, zastając prawie zawsze za swoim powrotem panią Pereux w łóżku, przyglądającą się wschodzącemu z po za pagórka słońcu.
Ranna ta przejażdżka nietylko miała na celu sprawienie przyjemności choremu. Zadaniem jéj było sfatygować chorego, aby przygotować jego organizm do zadowolenia dwóch najpotężniejszych wymagań natury: snu i głodu.
W nocy, lampa paliła się zawsze. Ta lampa, mająca z pierwszego wejrzenia zwykle przeznaczenie, rozgrzewała małą srebrną miednicę, z któréj wydzielała się niedostrzegalna para pomieszana ż woskiem tłustym i terpetyną, która czyszcząc powietrze sprowadzała Edmundowi sen spokojny i bezgorączkowy. To czem się posilał, przyczyniało się: również do leczenia.
Tak więc Edmund powinien był znaleźć zdrowie we wszystkiem: w swoich przyjemnościach, w jedzeniu, nawet w spoczynku; młodość, natura i w razie gdydy to wszystko nie pomogło, nadzwyczajne środki powinny były dokonać reszty.
Starania, któremi otoczono Edmunda, nie uszły jego uwagi, powiększając o wiele jeszcze miłość dla jego żony.
— Bardzo ci smutnem czynię życie, moje dziecko, mówił do niéj; aleć to nasze szczęście przyszłe zasie-