Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kocham!.. o gdybyś wiedziała jak jesteś piękną Antonino!..
„Onego dnia, kiedym postępował za tobą, głos jakiś wewnętrzny mówił mi, iż życie moje złączę kiedyś z twojem życiem. A tobie nie mówiło téż co w duszy, iż odegram ważną rolę w twojéj przyszłości? Czy bez myśli dozwoliłaś upaść swojéj rękawiczce? Gdybyś wiedziała jak moje serce biło, kiedym ci ją oddawał. Zarumieniłaś się, odbierając ją. Ktoby ośmielił się teraz przeczyć prawom tajemniczéj sympatji?
„Cóż ci więcéj powiem Antonino? Moja dusza już się wyspowiedała!
„Co mi pozostaje teraz? Będęż mógi kiedy zobaczyć cię mówiąc: ten anioł do mnie należy?.. Czy potrzeba abym widział twojego ojca, albo czy téż moja matka ma prosić go o tak niezbędne pozwolenie, które przyspieszyłbym gdybym mógł tylko?...
„Są chwile w których wątpię, czy to jest prawdą co mi powiedział Gustaw. Lękam się, aby zimna rzeczywistość nie powiedziała mi: „ty marzyłeś: Antonina nie kocha ciebie, ona nawet o tobie nie myśli!” Ah, gdyby to nastąpiło, miałbym jeszcze za dużo czasu do życia!...
— No i cóż, zawołała Nichetta wchodząc, jeszcze piszesz?
— Tyle bo rzeczy mam do powiedzenia... odpowiedział Edmund.
— I wszystkie te rzeczy nie są bliskiemi końca?
— Są, moja dobra Nichetko, już skończyłem.