Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

byłem dotknięty, — złorzeczyłem niebu; a teraz kiedy się czuję kochanym przez ciebie, jakkolwiek choroba nie przestała istnieć, a nic nie zaprzecza przepowiedniom twojego ojca, — moje serce mało sobie ze wszystkiego robi. O ile przeklinałem życie, o tyle teraz je kocham. Niema głosu w naturze, któregobym nie słyszał i nie rozumiał; zdaje mi się iż jestem osią, na około któréj grupują się wszystkie dobrodziejstwa Boga. Śmieję się i plączę; obciąłbym sam jeden błądzić po polach z rozpogodzonem czołem i wołać do drzew, do obłoków do kwiatów, do horyzontu całego: — wy nic nie wiecie?.. Antonina mnie kocha!....
„Kiedy pomyślę, że są na świecie ludzie, którzy wymawiają twoje imię, sami nie wiedząc ile to imię zawiera w sobie poświęcenia, wesela, niewinności, młodości i kochania!... Jak pięknem jest życie! jak dobrym jest Bóg! jest — że co na świecie świętszego, szlachetniejszego, jak dwa młode serca złączone na wieki, które przypominają sobie z całéj swojéj przeszłości tylko chwile wspólnie przepędzone, widząc w przyszłości tylko czas, który jedno obok drugiego przepędzi!... Temi dwoma sercami są nasze serca — i to od godziny Antonino!
„Czy tylko dobrze zrozumiałem twoją odpowiedź?
„Piszę do ciebie, nie myśląc o tem kiedy list mój skończę. Wyrazy płyną mi bez liku pod pióro. Mimo to jednak widzę niepodobieństwo wyrażenia ci tego wszystkiego co czuję.
„Wiedz o tem, iż jesteś pierwszą kobietą, którą