Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cię nie wynagrodził, pewnego dnia, za dobro, które mi dziś wyświadczasz! Te kilka lat, które mi pozostają do przeżycia, pragnę poświęcić mojéj wdzięczności. Może być, iż znajdą się na świecie kobiety więcéj od ciebie szczęśliwe, ale ręczę że nie znajdzie się ani jedna, któraby była więcéj od ciebie kochana. Będę twoim niewolnikiem podległym i poświęconym. Bogu zawdzięczać należy, żem cię spotkał, — on chciał aby się stało to co się stało. Inaczéj jakże wytłumaczyć sobie szczęście, którego w tak krótkim czasie doświadczyłem?
„Nie masz już matki Antonino, — moja matka zastąpi ci twoją. Zobaczysz jaka ona dobra, jak cię będzie kochała! prawie tak jak ja!
„Twój ojciec będzie moim ojcem; otoczymy go zabiegami i miłością, będziemy spełniać jego wymagania i nawyknienia. A będzie to jeszcze egoizmem z mojéj strony, albowiem nadejdzie dzień, w którym będę jeszcze potrzebował jego pomocy, aby przedłużył moje życie, aby dozwolił mi dłużéj patrzeć na ciebie...
„Gdybyś wiedziała jak cię kocham!... O, pozwól mi wyrazić w tym liście całą radość i zachwyt mojéj duszy! Zwykle, po długim dopiero przeciągu czasu wyznaje się kochanéj kobiecie wszystkie uczucia, które w nas obudziło. Opatrznościowa fatalność upoważnia mnie, w cztery dni po naszem spotkaniu, przemawiać do ciebie z otwartem sercem. Słuchaj więc wszystkiego, co ci mam powiedzieć.
„Dowiedziawszy się dziś rano o chorobie, którą