Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przy swojem sercu i będziemy wszyscy szczęśliwi. Niebędziesz przecie jéj zazdrościła, nieprawdaż?
— Nie moje dziecko, nie. Ztem wszystkiem, gdybym też domagała się od ciebie pewnego poświęcenia?...
— Poświęcenia matko?
— Gdybym ci chciała powiedzieć: „Edmundzie, wyrzeknij się téj dziewczyny, nie staraj się nigdy zobaczyć jéj saméj ani jéj ojca...“ Gdybym się domagała tego od ciebie, bez żadnego powodu, i poprostu dla kaprysu, uczyniłbyś to dla twojéj matki?
— Uczyniłbym to moja matko, albowiem wiem, iż jakkolwiek nie wyłuszczyłabyś mi powodu, zawszeć musiał by tu zachodzić jakiś i do tego ważny.
— A więc....
— A więc, co?
— Ah! ja jestem niemądra tego wieczoru; ja nie wiem sama co mówię. Ty kochasz to dziecko, twoje szczęście zależy zapewne od tej miłości, a ja przychodzę wnieść pomiędzy was moje podejrzenia. Przebacz mi mój synu, przebacz mi.
— I cóż ja ci mam przebaczyć, moja matko, jeżeli nie to że kochasz mnie zbyt czule? Czy za to winić można matkę.
— Niczego więcéj już dziś nie potzebujesz?..... pytała pani Pereux dla zmienienia rozmowy i dla odwrócenia swego umysłu, jeżeli tylko to było możliwe, od przykrych myśli które nim miotały.
— Dziękuję ci droga matko, dziękuję, widziałem cię już, — więc niczego więcej niepotrzebuję.