Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To bardzo proste, ciągnęła daléj uśmiechnąwszy się, — panna Devaux kocha cię.
— Panna Devaux mnie kocha, mówisz?
— Nieinaczej.
— Wytłomacz mi to moja matko.
— Tak jest, — a jeżeli cię jeszcze nie kocha, to zajmuje się już tobą.
Dziś rano byłeś u jéj ojca, udawałeś chorego aby uzyskać sposób wejścia do jéj domu.
Pani Pereux zatrzymała się; kaszlnęła.
— Tak jest matko, odpowiedeiał Edmund.
Nie wiedząc, co ci przepisać, ponieważ jesteś zdrów zupełnie, polecił ci doktór podróżować. Prawda że tak mi opowiadałeś? mówiła pani Pereux usiłując głos swój uczynić obojętnym.
— W istocie.
— Panna Devaux, ciekawa jak wszystkie młode panienki, zapewne podsłuchała waszą rozmowę, zdawało jéj się, że jesteś niebezpiecznie chory, i powodowana szlachetnym popędem, napisała ci ten list, myśląc iż zdrowie twoje zależy od podróży, którą przepisał ci jéj ojciec.
— Zapewne, moja droga matko; ty dostrzegłaś to czego ja sam nie mogłem dopatrzeć.
Wiesz ty, że to jest bardzo pięknie ze strony Antoniny? To dziecko ma serce Anioła. Ona myśli o mnie widzisz matko. O, ja ją muszę zobaczyć, podziękować jéj za to co dla mnie zrobiła. Ona mnie pokocha, coś mi tak matko mówi, a ty będziesz miała dwoje dzieci