Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sądząc że ma do czynienia ze służącym który przychodził za interesem.
— Co czytasz z takiem zajęciem, kochane dziecko? spytała pani Pereux opierając głowę o ramię swojego syna.
— Ah! moja matko, przepraszam cię najmocniej, odpowiedział Edmund, nieprzypuszczałem abyś ty mogła pukać. Czytam list, który mnie wielce intryguje, — nie wiem bowiem od kogo pochodzi i co znaczą jego słowa.
— Jeżelisz możesz matka mi to wytłomaczyć, wyprowadzisz mnie z prawdziwego kłopotu.
Edmund podał list pani Pereux.
Zaledwie rzuciła okiem na pismo, zbladła jak trup. Ta bladość nie uszła uwagi syna.
— Co ci jest moja matko? zawołał.
— Nic, wyjąknęła pani Pereux przymuszając się do uśmiechu; nic, drogie dziecko; od pewnego czasu podlegam nagłym wzruszeniom. Mam uderzenia krwi do serca.
— Trzeba się leczyć.
— O to nic. Bądź pewny.
Pani de Pereux uśmiechała się z trudnością, ale w ostateczności uśmiechała się.
— Czytałaś ten list? zapytał Edmund.
— Czytałam.
— Rozumiesz co z niego.
Pani Pereux chciała odpowiedzieć, ale łzy nagle