Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwał się nareszcie Jerzy, pamiętny przestróg umierającego dziadka:
— Dobrze, powiem, co wiem, bo tak mi każe sumienie, ale nie znaczy to, iżbym się nie mylił. Lekkomyślność nie pozbawia dobrego serca i wielu innych przymiotów, a czyn taki, jak połączenie się węzłem dozgonnym z zacną dziewicą, zachęca nieraz do stanowczej zmiany życia... Tak, przyznaję, że Jasia znałem jako lekkomyślnego chłopca, który więcej bawić się lubił, aniżeli uczyć i samowolnie zawsze szedł za swojemi skłonnościami. Tyle tylko wiem o nim, tyle nakazuje mi mówić prawda.
I z boleścią zakrył twarz rękami.
Starzec, podziękowawszy, odszedł. Jerzy westchnął ciężko i zamyślił się długo. Po chwili jednak wstawszy uspokojony, rzekł sam do siebie: Spełniłem swój obowiązek!


V.

Po kilku miesiącach dowiedział się, że Jasia nie przyjęto w tej rodzinie za zięcia, a po roku, że zniechęcony może, a lekkomyślny jak zawsze i poddający się złym skłonnościom, coraz niżej spadał, aż i zmarniał zupełnie. Wiadomość ta uderzyła go w samo serce. Zaczął sobie gorzko wyrzucać, że gdyby był zdania swego nie wypowiedział tak szczerze, Jaś byłby przyjęty, a wtedy, kto wie, czy na łonie zacnej rodziny nie byłby się otrząsnął z nałogów i nie poprawił. Zaczął go szukać, ażeby choć w czemkolwiek ulżyć jego doli, ale nadaremnie. Po długich tygodniach dowiedział się, że Jaś zniknął gdzieś bez śladu. Wtedy wyrzuty przeszły u niego w rozpacz. Widział go ciągle we śnie i na jawie,