Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jego nieład życiowy, jego wieczna cyganerja, jego długi. Długi były główną przyczyną, że nigdy nie wszedł do Akademji: kiedy, na szczycie wielkości, zgłosił swoją kandydaturę, dostał — dwa głosy, jeden Wiktora Hugo, a drugi jakiegoś niedorajdy, któremu Hugo wyjął kartkę z ręki. Długi unicestwiły może jego ambicję polityczną; w epoce Ludwika Filipa przykład Cezara i jego długów nie trafiał mieszczuchom do przekonania.
Patrząc na dzieło Balzaka, na jego Komedję ludzką, można się zdumieć kiedy on to zdołał napisać, zwłaszcza skoro się wie z jego własnych zwierzeń jak bardzo musiał walczyć z oporem słowa. Kiedy zdołał poznać, zgłębić tyle światów? Spytano go raz naiwnie, czy on „obserwuje“; odpowiedział z humorem: „Kiedyż miałbym czas obserwować, skoro zaledwie mam czas pisać?“ W istocie, trzeba przypuścić, że obserwacja jego miała charakter wizyjny. Umiał zresztą jak nikt „wypić“ człowieka do dna. Parę godzin naprzykład, spędzonych ze słynnym naczelnikiem policji a niegdyś hersztem zbrodniarzy Vidocq’iem, dało mu materjał do jego Vautrina. Lecz jakże mizerny wydaje się model przy obrazie!
Ta sama wyobraźnia, która stworzyła