Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łup grzechu, zbrodni dorosłych, — nie jest to oblicze szatana? A w Krakowie! Policya podgórska w trakcie »obławy« znalazła w cegielni Płaszowa śpiących jedenastu chłopców, w wieku od dziesięciu do czternastu lat. Chłopcy ci byli włóczęgami, a za miejsce noclegu obrali sobie cegielnię. Spali w komorze obok pieców, w śmieciach, poprzykrywani łachmanami. Po przesłuchaniu kilku z nich aresztowano za kradzież. Resztę wypuszczono na wolność. »Na wolność«. Słyszysz, ludzki gatunku, — na wolność? A w Warszawie! W dzielnicy za-łazienkowskiej...
Tytus posłusznie kiwał głową i pochylał się korpusem ciała. Twarz jego była blada i ruchoma. Każdy gest Ryszarda, każde słowo jego uniesienia odbijało się w nim i wyrażało, jakgdyby w lustrze. Oczy potwierdzały przytoczone wersye, usta naśladowały ruchy ust tamtego w sposób dziwnie posłuszny. Zdawaćby się mogło, że to ciało samo powtarza ruchy duszy, która jest nazewnątrz, a wcieliła się w osobę drugiego człowieka.
— Bandy wyrostków, wśród których wszystkie zbrodnie świata szerzą się, jak płomień, a mają w sobie doskonałość i finezyę nauki! Nory mieszkalne, gdzie ludzie czekają śmierci, jako wyzwolenia...
— Chińska dzielnica w San-Francisco... — zaszeptał Tytus. — Raz w nocy, obok teatru bokserów w New-Yorku policya wyrwała mię z rąk chłopców, z rąk dzieci prawie, które, wciągnąwszy mię w zasadzkę... W Paryżu dzielnica za Moufetard...
— To brat byłeś w Ameryce? — zapytał Nienaski.
— Byłem... — odburknął Wolski niechętnie. Jakby dla odtrącenia tej kwestyi, pochwycił znowu swój młot i zaczął pracowicie łupać głazy. Ryszard czuł, że odrywa tego człowieka od drogi spokoju, że go swem gadaniem napastuje, kusi, nęka, nie gorzej od dyabła. Lecz dzika ekstaza trzęsła go bardziej, niż wewnętrzna febra. Oto znalazł nareszcie, pierwszego na świecie, w którym czuł serce, pękające pod słowami bardziej, niż kamień pod młotem. Wiedział, że go słyszy dusza i że temu jednemu wszystko może powiedzieć o swej krzywdzie wewnętrznej. To też ciągnął jeszcze:
— Miliardy macie w ręku, władzę jawną i tajemną, a do cze-