Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy słońce wytrysło z poza szczytów, zwlókł się ze swego legowiska i szukał w popiele węgli jeszcze tlejących. Odnalazł je i rozdmuchał. Zimno zewnętrzne, przenikające aż do kości, i wewnętrzny mróz febry zmusiły go, — gdy trawy i nikłe kosówki już w okolicznych szczelinach były wytrzebione, — do zniweczenia własnej pościeli. Jednę po drugiej przenosił gałęzie i palił na stosie. Gdy się dobry ogień rozniecił, mógł przygotować jaką taką strawę. Spożywszy ją, wyjrzał z pieczary. Czarująca pogoda stała nad niezliczonymi szczytami, nad czarną pianą granitów. Dzikie, potargane okrucieństwa i klęski stały się tego poranka łagodnemi formami radości. Niebieskawa pół-mgła przyprószyła dalekość. Młody śnieg, który był przysuł góry, gasł w słońcu. Czarne ramiona, żebra i biodra skał zrzucały ze siebie lekką jego bieliznę. Sinemi barwami nakryte były przepaście. Po gzemsach wysokich granitów, po ich zrębach, uskokach, schodach, piłach, po bukietach nastrzępień, piór i zębów podniebnych sunęły teraz złote listwy i linijki słonecznego blasku. Zsuwały się zwolna, coraz niżej, aż zawisły nad ścianami stromych ścian, gdzie błądziły potężne widma, kształty niewiadome, czy cienie kształtów. Od połysku słońca coraz czarniejszy był mrok w szczelinach między górami.
Gdy Nienaski zapatrzył się w ów świat, myśli jego popadły w kluby i łożyska, któremi płynęły od najwcześniejszego dzieciństwa. Łaskawy, dobrotliwy obłęd... Ujrzał znowu swoją drugą istotę, innego siebie. Jak zawsze, tamten był wyższy, doskonały, czynny. Gdy rzeczywisty doświadczał, łamał się i płakał, — tamten drugi nie płakał nigdy, albowiem wiedział i czynił. Był to władca świata i władca dusz, krytyk, nauczyciel, rzemieślnik. Był odkupicielem, wodzem i twórcą szczęścia na ziemi. On to zabudowywał wybrzeża Bałtyku i Polskę całą, niweczył chałupy i stawiał domy. Niszczył choroby i wznosił kościoły ludzi zbratanych, wolnych, potężnych i pięknych. Znajdował środki, które rujnują królestwo szatana. Przeżył straszliwą chwilę Hunna, patrzącego na zniweczony Babilon podłości. Zużytkowywał siłę morza, rozpętanego w burzy, które się pieni nadarmo, i moc wiekuistych rzek, które płyną bez użytku. Uprawiał role rozczynami nieznanych materyi, iż dawały podwójny uro-