Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Cuchnący smród własnego zgnicia zadławił wszelkie czucie. Zgasło spojrzenie, patrząc na niebyt. Żal bezsilny zatrzepotał się nad nicością i runął w cuchnącą rozpalinę pod sobą:
Wylew potu, zrazu skąpy, później obfity coraz bardziej, ocucił ciało. Odeszła zmora. Nastał głęboki, twardy, niewidny sen.
Nazajutrz Ryszard obudził się dopiero wtedy, gdy jasne słońce zaglądało do wnętrza. Głowę miał ciężką i bolesną, w oczach piasek, w pulsach pęd krwi, duszność w sercu. Leżał bezwładnie, przypatrując się myślom nowym, które się nastręczały licznym zastępem. Rozważał:
— Czemuż to światu, bogaczom polskim, narzucać to, co jest widziadłem mojej tylko duszy? Jeżeli chcę mieć świat takim, jak chcę, powinienem uczynić go takim, jak chcę. To nieprawda, iż go takim uczynić nie można! Powinienem narzucić mu się na tyrana, odcinać z ramienia łeb hydrze, ciągnąć wszystko w kierunku swoim.
I jeszcze:
— Jeżeli świat jest tak zbudowany, że na jego powierzchni może istnieć prawnie miliarder obok i na karkach miliona nędzarzy, to czemuż nie korzystać z tego sobaczego bezprawia? Czemuż nie staję się miliarderem i nie walę mych bogactw w kupno ziemi poznańskiej, w tereny krakowskiego węgla, ażeby je posiąść i darować na wieki tym, do kogo należą? Dziesiątki tysięcy szkół mogę trzymać w dłoni swojej i mogę słyszeć na Śląsku śpiew polski setek tysięcy dzieci mego narodu. Są do wykonania czyny Chrobrego, czyny Kazimierza króla i Stefana wodza! Jest do zmycia hańba, są do rozsunięcia granice Polski, jak daleko jej duch sięgnie!
I jeszcze:
— Żebrać? Żebrać u tych nikczemnych? Żądać bez skutku wyrzeczenia się bogactw od tych? U nich skamlać o miłość dla kraju? Patrzał w myśl nową, — zdobycie olbrzymiej fortuny, — i śmiał się ze siebie do rozpuku. Oto dokąd przyszedł! Istna jaskinia waryata. Co lepiej? Zamknąć swą duszę na rygle w celi kryminału, zacząć być Deperdussen’em, panem Granowskim w Paryżu, iść na giełdę w Wiedniu, między sługusów kapitału? Czy rzucić się z tej skały w wieczną ciszę nizkiego jeziora?