Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obłudniejsze frazesy, jeżeli tego zachodziła potrzeba. W głębi skromnego milczenia i doskonale niewinnych uśmiechów tej czarującej panienki kryły się powzięcia o życiu i jego szelmostwie, któreby zdziwiły niejednego birbanta i wypróbowanego hulakę. Gdy do Warszawy zjeżdżały (zawsze razem) dwie posuchowskie przyjaciółki, dla panny Xenii nastawał czas wesoły. Małomiasteczkowe samotnice bawiły się troszeczkę w Warszawie. Kręciło się wówczas kilku brunetów, albo blondynów w kwiecie lat dookoła tych pań, — czasem jaki dawny dobry znajomy, — czasem jaki dobry i miły pan starszy z dużemi pieniędzmi i mądrym na świat poglądem. Panna Xenia jadła wtedy doskonałe kolacye w najpierwszych restauracyach miejskich i podmiejskich, piła przedniego szampana i burgunda w zacisznych gabinetach, słuchała wyborowej muzyki i świetnej gry aktorów z głębi lóż teatralnych. Jeździła po nocy ekwipażami na gumach w towarzystwie opiekunek, oraz miłych i na każde skinienie usłużnych mężczyzn, którzy jej mówili najrozkoszniejsze pochwały. Te komplimenty i arcydowcipy mniej ją jednakże nęciły, niż samo jedzenie i picie. Nie znaczy to, żeby na dusery była obojętna. Lubiła i to, nie tak przecież pożądliwie, jak czekoladki i ciastka. Ponieważ w swem życiu dziwnie urozmaiconem zaznała nieraz i głodu, — w czasie pobytu przyjaciółek najadała się i napijała, opychała potrawami i winogronami, oraz wszelkiem dobrem restauracyjnem — na zapas. Ze swem skromnem ułożeniem, z milczącemi ustami i oczyma, których płomienista głębina ukrywała coś niejasnego, coś, co zdawało się gwiazdy niebieskie odbijać, przesuwała się poprzez błyszczące saloniki i gabineciki różnych »Goplan« i »Złotych Żyraf«, jako świadek niebezpieczny. Niby to nic nie widząca, obojętna i zimna, w gruncie rzeczy chłonęła pamięcią wszystko, aż do najdrobniejszych szczegółów, jak kinematograf. Znała się nie tylko na markach win, na rodzajach sosów i przystawek, na przekąskach, słodyczach i owocach, ale także i na cenach. Częstokroć tam, w owych zacisznych gabinetach, gdy w najlepsze zaczynała się istotna zabawa, gdy szampan czynił swoje i rozwiązywał na dobre nie tylko języki, — panna Xenia, najadłszy się dobrze upatrzonych i uprzednio zbadanych smakołyków, kędyś w rogu