Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ani jej ojca, z ust pani Topolewskiej poznał dzieje ich, przypadki, usposobienia aż do najdrobniejszych szczegółów, choć ani o to pytał, ani mu to było potrzebne. Gdy w najniewinniejszej myśli, poprostu z zamiłowania do oświaty, wtrącił pytanie, czy takie imię »Xenia« jest to imię chrześcijańskie i katolickie, czy też tylko romantyczne spieszczenie jakiegoś kalendarzowego brzmienia, pani Topolewska z oburzeniem oświadczyła, iż jest arogant i warszawski pozytywista, że nie zna literatury polskiej, gdzie Xenia w poematach ma równe prawo obywatelstwa, jak Idalia, Laura, Amelia, Beatrix, Judyta... Imię Xenia, pisane przez X, a, — uchowaj Boże! — nie przez parafiańskie Ks, jest to imię chrzestne i właśnie jedynie pasujące do cudeczki, jak pasuje do niej wszystko, co jest z niej i dotyczy tego anioła...
— Xenia! — czy pan tego nie rozumie, czy pan tego nawet nie jest w stanie pojąć, że to jest przecie jedyne, najwłaściwsze, najistotniejsze, że to jej własne, jak jej włosy, jak jej usteczka, jak jej ruchy i uśmiech? — wołała pani Topolewska.
Nienaski pozytywistycznie i ordynarnie oświadczał, że nie rozumie. Pomimo to dowiedział się, iż ów pan Granowski (»de Granno«) pochodził z rodu, którzy miał w drzewie genealogicznem koronę królewską, wieńczącą ongi głowę jednej z żon Władysława Jagiełły. Nie zaprzeczał, ale się i nie wzruszał, gdyż, jak wiadomo, swoje własne rodowody traktował, niczem notoryczny abnegat. Po śmierci ojca, który posiadał znaczny majątek na Podolu, pan Granowski nic nie odziedziczył, »prócz nazwiska« i trochy fachowego wykształcenia w jednej ze szkół handlowych za granicą. Jako młody człowiek znalazł się w Warszawie niemal na bruku. Pracując dla chleba, jako korespondent w wielkiej fabryce żelaza, począł brać się do handlu na własną rękę. Sprowadzał wina szampańskie, potem wszedł do spółki z pewnym właścicielem sklepu ze skórami, handlował drzewem, zakładał telefony w jednem z miast prowincyonalnych, wreszcie, uzbierawszy nieco grosza, założył, już na własną rękę, fabrykę niewielką przetworów chemicznych. Rozwinąwszy ten interes, sprzedał go z zyskiem zagranicznemu konsorcyum kapitalistów, a sam rzucił się do handlu placami podmiejskimi, sta-