Strona:PL-Jan Sowa-Ciesz się, późny wnuku!.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cji państwa w gospodarkę, co stało w jaskrawej sprzeczności z doktryną neoliberalną, która po upadku bloku sowieckiego stała się w ekonomii nową ortodoksją[1]. Tak więc zamiast promować strukturalne przekształcenia mające na celu zasadniczą reformę gospodarki, uznawano, że problem musi rozwiązać się „sam” i „w sposób naturalny”, czyli dzięki mechanizmom wolnego rynku. Zabezpieczeniem przed pułapkami skorumpowanej gospodarki miało być, w opinii ekonomicznych komentatorów, odpowiednie balansowanie portfela, czyli inwestowanie w różnych krajach i we współpracy z różnymi partnerami lokalnymi. Zakładano, że nawet jeśli część z nich okaże się nieodpowiedzialna lub nieuczciwa, reszta inwestycji przyniesie wystarczająco duży zysk, aby całość była opłacalna[2].

Tak więc opisane powyżej problemy – korupcja, patronaż, kumoterstwo, standardy kulturowe takie jak kaurop i krieng jai – to tylko jedna strona medalu. Bezpośrednią przyczyną kryzysu azjatyckiego w 1997 r. było to samo, co przez poprzednie lata napędzało sięgający 10% rocznie wzrost dalekowschodnich gospodarek – ruch międzynarodowego kapitału. Cały proces jest dobrym przykładem działania inwestycyjnej bańki. Od początku lat 90. do państw Azji Południowo-Wschodniej zaczęły napływać wielkie ilości kapitału. Międzynarodowi inwestorzy, tacy jak George Soros czy John Merriweather i jego firma inwestycyjna Long Term Capital Management, prześcigali się w lokowaniu pieniędzy na rynkach azjatyckich. Panowało powszechne przekonanie, że Daleki Wschód ma przed sobą dekady stabilnego wzrostu i będzie lokomotywą światowej gospodarki w XXI w. Szybkie zyski, osiągane na początku lat 90. w Tajlandii i innych krajach regionu, potwierdzały taką opinię, co przyciągało kolejne inwestycje, które napędzały gospodarkę i dalej utwierdzały wszystkich w przekonaniu, że mamy do czynienia z wielkim ekonomicznym boomem. Bańka rosła, a wskaźniki makroekonomiczne potwierdzały dobre samopoczucie inwestorów. W rzeczywistości wskaźniki windował jednak nie realny rozwój, ale jedynie przekonanie, że Daleki Wschód to finansowe eldorado. Iluzją nie da się żyć wiecznie. W pewnym momencie stało się jasne, że pieniądze wpompowane w gospodarkę Tajlandii w większości przeznaczono na bezsensowne inwestycje, doraźną konsumpcję lub po prostu rozkradziono i zdefraudowano. Lokalne przedsięwzięcia – na przykład w patologicznie rozbuchanym

  1. Na ten temat zob. L.C. Bresser Pereira, J.M. Maravall, A. Przeworski, Economic Reforms in New Democracies: A Social-Democratic Approach, Cambridge 1993, s. 18–20.
  2. Zob. W. Bello, Asian Financial Crisis: The Movie, „Focus on Trade” November–December 1998, no. 31.