Przejdź do zawartości

Strona:Płomienie (Zbierzchowski).djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Płonących wsi?
Tych młodych ciał
Walących się pokotem
Przez miecz i szał?

I jaki lek
Przyniesie wiek
Co przyjdzie potem?!
I kiedy już
W światłości zórz
W jakiejś cudu godzinie,
Na szarość pól,
Gdzie łzy i ból,
Z obłoków Chrystus spłynie?
Gdzie białą dłoń położy
Zbawiciel świata blady,
Przesili się niedola
I pokój wejdzie Boży;
 
Popłyną żytem pola
Zakwitną kwieciem sady,
A ludzie, dobrzy, czyści,
Zabaczą swych zawiści,
Połamią ostrza noży,
I jak na znak zaklęcia,
Zbywszy się dawnej zwady,
Upadną w swe objęcia?!