Strona:Płomienie (Zbierzchowski).djvu/72

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    GINĄCYM.


    Nie żal mi was,
    Co wiek przeżywszy męski,
    Wzloty ducha i klęski,
    Syci już życia kras,
    Gasnąc w jakimś zakątku
    Bez radości i słońca,
    Bliżsi byliście końca
    Aniżeli początku.
    Nie żal mi was!
     
    Gdy się jest jako mara
    Pośród jesiennej mgły,
    Gdy serce zmienione w głaz,
    Gdy gorzki każdy chleb
    I mętna wszelaka czara,
    Gdy się już wszystkie łzy
    Sedecznie wypłakało,
    A w piersi pozostało
    Z dawnego czucia ćwierć —
    Czyż może być słodsza śmierć,
    Jak kula w serce lub w łeb,