Strona:Płomienie (Zbierzchowski).djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gehenna mąk,
Martwica...

Z wieczornych cisz,
Z ziemi we mgłach
Wstał blady Strach,
Przy drodze siadł
Gdzie wiejski krzyż,
I jak zbłąkany pies
Wyje i szczeka...

Oszalał świat.
O życie! życie człowieka!!
Ach! powiedz ziemio
Ziemio rodzona,
Co od stuleci
Patrzysz na zgon
Swych własnych dzieci,
Ach! powiedz ziemio,
Co pijesz krew
I krwiąś karmiona,
Jaki to plon
I jaki siew
Powstanie z twego łona
Ziemio, ziemio czerwona?!
 
Gdzie cel i kres
Tych mąk i łez,
I tych różańców,
Nizanych z krwi,
Strzaskanych szańców