Strona:Oscar Wilde - De profundis.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

środki ostrożności. W kaplicy dzieci siedzą za kotarą: na miejsce przechadzek wyznaczane im są maleńkie, pozbawione słońca, podwórka, — czasem podwórko, na którem są złożowe zapasy kamieni, czasem tam, gdzie są warsztaty, — byleby nawet widywać nie mogli starszych więźniów podczas godzin spaceru. W rzeczywistości zaś jedynym uszlachetniającym, prawdziwie ludzkim wpływem w więzieniu — jest wpływ, wywierany przez skazańców. Ich ukochanie życia, ich pogoda ducha pomimo strasznych warunków, ich okazywane sobie wzajem współczucie, ich pokora, łagodność, przyjazne uśmiechy powitalne przy spotykaniu się — wszystko to zdumiewa wprost: przyznaję też, że ja sam nauczyłem się od nich wielu rzeczy. Nie chcę przez to bynajmniej powiedzieć, że dzieci nie powinny siedzieć w kaplicy za kotarą, albo też, że powinno się pozwalać im spacerować po tem samem podwórzu, po którem chodzą dorośli więźniowie. Dowodzę jedynie, że nie więźniowie wywierają zły wpływ na dzieci — i nigdy nie mogliby go wywierać, — ale że jest on, i zawsze pozostanie, wynikiem samego ustroju więziennego. Nie znajdzie się napewno w całem więzieniu w Reading ani jeden dorosły więzień, który nie byłby chętnie gotów po-