Strona:Octave Mirbeau - Ksiądz Juliusz.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stryj Juliusz nie posiadając się z radości począł tańczyć po pokoju, potrząsać próżną flaszką. — To doskonałe! — wołał — ha, ha, ha, to doskonałe! Wiesz co teraz będzie? Przez dwa dni będziesz chora... będziesz wymiotowała bez przestanku!... Ach, coza heca! Coza heca! Ciotka rozpłakała się, ze strachu, bardzo ciężko zaniemogła... przez tydzień wymiotowała, dostała gorączki i przeleżała dwa tygodnie w łóżku. Stryj Juliusz dostał w skórę, wsadzono go do ciemnej komórki, ale nie uczuł mimoto skruchy i ani słowem nie wyraził żalu, że tak niecnie postąpił z siostrą. Przeciwnie powtarzał ciągle: — Wymiotowała!... wymiotowała!... O coza heca!
Ojciec wybuchał śmiechem i wykrzykiwał na zakończenie:
— A to urwisz z tego Julka! Wszystkie te rysy charakteru bezustanku powtarzane powinny były w moim trwożliwym, dziecięcym umyśle utrwalić się i wytworzyć dokładny obraz stryja. Stało się jednak inaczej. Wydawał mi się jeno niejasną wizyą, zmieniającą się ciągle, a wyobraźnia moja na podstawie opowiadań nadawała mu coraz to inne straszne kształty. Ksiądz stryj! Powtarzałem sobie po cichu te słowa i za każdym razem ukazywało mi się widziadło z rozczochranymi włosami, twarzą wykrzywioną okropnym grymasem, straszne i śmieszne zarazem. Nie wiedziałem doprawdy czy bać się, czy śmiać. Ksiądz stryj! Wy-