Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/467

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   453   —

stanął, gdzie jego dziewka leży,
związana cała, bez odzieży,
i rzekł te słowa: „być nie może,
by to dziecko zmarło boże,
bym na śmierć tę patrzył krwawą;
snać za Boga pójdziesz sprawą,
gdy uwolnisz ją coprędzéj,
zaś odemnie garść pieniędzy
wszystkie trudy twe pokryje,
ta dziewica niechaj żyje“.

(Jan Kasprowicz).

V. Walter von der Vogelweide.
1. Oddanie się i odprawa.

Mego serca przenika głębiny
Jej niebiańskich oczu rajski blask;
Patrzeć na nią częściej, co godziny,
Być jej sługą - ach! to szczytem łask!
Jej oddana dusza ma,
Ale ona czyliż o to dba?!

Piersi moje troska ciśnie głazem,
By ją zrzucić jest-li we mnie moc?
Potajemnie chciałbym z nią być razem —
Za białego dnia i w późną noc.
Lecz nadzieja — próżny szał:
Zgody pani mej nie będę miał.

Jeśli moją wierność tak odpłaca,
To któż drugi da jej wiarę znów?
Snać od pochwał moich się odwraca,
Woli słuchać mych nagany słów.
Ach! dla czegoż czyni tak,
Gdy w mem sercu nienawiści brak?!


2. Piękność i wdzięk.

Najukochańsza dziewko ma,
Niech cię na wieki strzeże Bóg!
O jak szczęśliwym byłbym ja,
Gdybym o tobie myśleć mógł!
Cóż więcej rzec ci, skarbie mój? —
Że nikt cię bardziej odemnie nie kocha,
To jest mych cierpień zdrój!

Gani mnie dziś niejeden człek
Za pieśni mej poziomy ton;
Darmo swój, widać, przeżył wiek,
Gdy czaru wdzięku nie zna on.