Stała Matka Boleściwa,
Gdzie na krzyżu dogorywa
W srogich mękach Jej syn miły.
I w Niej biednej dusza cała
Z bolu mdlała, w łzy topniała,
Wskróś w Jej sercu miecze tkwiły.
Jakże była zrozpaczona,
Widząc, że już z cierpień kona
Ten wnętrzności Jej Syn Boży!
Oto, łkając, to ramiony
Obejmuje krzyż skrwawiony,
To znów sama sobą trwoży!
Jestże kto tak twardej duszy,
Kogo widok Jej nie wzruszy:
Gdy u słupa w wieńcu z cierni
Był w Jej oczach ten Jedyny
Syn Jej nie za swoje winy
Bity najniemiłosierniéj?...
Potem smutny w ganku stoi —
Potem go odbiegli swoi —
Potem krzyż Go nieść zmuszono...
Matko! w której zdrój słodyczy!
Z Tobą dusza moja życzy
Łkać i być niepocieszoną!
O! niech za Twą Boską sprawą,
Krzyż ów niosąc drogą krwawą,
U Golgoty w proch się wgrzebię...
Niech wie Ten, co zmarł przezemnie,
Iż mię kochał, — że wzajemnie
Więcej kocham Go, niż siebie!
I cóż znaczy ta ptaszyna
I czemże cię wzrusza?
Filomena — to cnót pełna
I miłości dusza,
Co pamiętna swej ojczyzny
I tęskniąca do niéj,
Takie hymny czarujące
Wciąż dzwoni a dzwoni.
By się wyżej, wyżej jeszcze
Wzbiły jej nadzieje,
Więc mistyczny jakiś dzionek
Dla niej zajaśnieje.
Łaski, które Bóg nam daje
Mimo nasze winy,
W owym wielkim dniu mistycznym
Są jakby godziny.
- ↑ Po grecku słowik brzmi właściwie: Filomela.