Któż był ten, co zabójczej pierwszy dobył stali?
Dzikie, żelazne serce bogowie mu dali;
Stąd to klęski śmiertelnych, stąd wojen pożoga,
I chciwej śmierci krótsza otwarła się droga.
Lecz on nędzny nie winien. Człowiek sam wymierza
Przeciw bliźniemu ostrze wykute na zwierza;
Złoto bogate winno. Ani wojen znano,
Kiedy bukową czarę do stołu stawiano,
Nie było wież i murów, a pasterz w swobodzie
Spokojny sen wysypiał przy paszonej trzodzie;
Wtenczas mi żyć przystało; próżen zbójczej sławy,
Ani z bijącem sercem słuchałbym trąb wrzawy;
Dziś do boju mię wiodą; może wróg morderca
Już trząsa dzidą, co krew wytoczy mi z serca.
Brońcie Lary ojczyste! wyście pomoc dały,
Kiedym przy stopniach waszych igrał jeszcze mały,
Nie wstydźcie się, wy, z prostych pni ciosane bogi!
Jakeście niegdyś ojców zamieszkały progi.
Lepiej trzymano wiarę, kiedy bóg drewniany,
Skromną cześć miewał między ubogiemi ściany:
Tu dawał się ubłagać, czy kto rozlał wonie,
Czyli kłosisty wieniec kładł na święte skronie,
Czy po spełnionym ślubie sam wino lał z czary,
A drobna córka miodu składała ofiary.
Wy bogi! wy żelazne odpierajcie ciosy,
Doczeka z pełnych obszar ofiara na stosy,
Za nią ja pójdę, w czystą szatę się ustroję,
Mirtem koszyk uwieńczę, mirtem czoło moje;
Tak się wam upodobam — inny w boju srogi,
Inny z Marsem przychylnym niech rozgania wrogi;
A mnie przy dzbanie żołnierz niech zadziwia bojem,
Na stole kreśli obóz rozlanym napojem.
Szaleństwo śmierć wyzywać w boju, krwi roztokiem,
Godzi ona tajemnie, cichym dąży krokiem.
Nie kłosy są pod ziemią, nie winnic jagody;
Cerber tam jest, woźnica brudnej Styksu wody;
Sam z włosem zapalonym, z zapadłą powieką,
Tłumami cienie błądzą nad obrzydłą rzeką.
Ach! raczej tego sławić, kto wśród skromnej chatki
Spokojną starość kończy troskami o dziatki:
Jemu straż trzody, synom jagniąt powierzona,
Strudzonemu rzeźwiącą stawia kąpiel żona;
Tak żyć pragnę, tak dajcie, niech włos mój siwieje!
Niech dzieciom starych czasów opowiadam dzieje.
Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/265
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
— 251 —
2. Do pokoju. (Księga I, elegia 10).