Tego człowieka nikt ani w gościnę
Przyjmie do siebie, ani doń zagada,
I do rąk wody dać mu się nie waży,
Ni u ofiarnych stanie z nim ołtarzy
Ni mu dozwoli kroku do swych progów.
Jokasta. Słuchaj mię, mężu! porzuć niepotrzebne troski;
Wiedz, że nie ma nikogo między śmiertelnemi,
Coby sztukę wróżenia posiadał na ziemi.
I wraz ci na to dowód przytoczę niedługi.
W wyroczni, nie powiadam, że przez Apollina,
Było przepowiedzianem, lecz przez jego sługi,
Iż przeznaczeniem Laja — zginąć z ręki syna.
Którego ja porodzę. A tu wieść powiada,
Że go zabili jacyś obcy rozbójnicy
Tam, kędy na trzy ścieżki droga się rozkłada.
Chłopiec miał ledwie trzy dni, gdy go służebnicy
Z rozkazu ojca wziąwszy, nożęta związali
I on na pustej górze złożon jest w oddali.
A więc się nie ziściły Apollina słowa.
Iż on własnego ojca zabójcą się stanie
I próżna była o to obawa Lajowa,
Chociaż takie wyroczni było wówczas zdanie.
Więc i tobie daremny ta rzecz kłopot sprawia;
Bo co bóg chce objawić, to on sam objawia.
Edyp. Co ty mówisz? co słyszę! żono nieszczęśliwa!
Jakąż trwogą twa mowa duszę mą przeszywa!
Jokasta. Cóż to za nowy przestrach na ciebie napada?
Edyp. Z twych słów się pokazuje, że Laja zabili
Tam, gdzie się na trzy drogi gościniec rozkłada?
Jokasta. Tak mówiono i mówią nawet do tej chwili.
Edyp. A jak się zowie miejsce, na którem on zginął?
Jokasta. Ziemia, na której zginął, zowie się Focydą;
W miejscu, kędy dwie drogi z Delf i Daulji idą.
Edyp. A od tego wypadku długi czas upłynął?
Jokasta. Nim się poczęło u nas twoje panowanie
Nieco wprzód ogłoszono to po ziemi naszej.
Edyp. Jakiego Laj był wieku, jakich kształtów ciała?
Jokasta. Był wzrostu wysokiego, włos jego białawy,
A podobny do ciebie z twarzy i postawy.