Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   145   —
Strofa 2.

I was, o bogi,
Pańskiej świetlicy
Przychylne bogi,
Wołam w tęsknicy
Niech przebłagana, niech krwią winną zmyta,
Zbrodnia już nigdy w ten dom nie zawita.

Antystrofa 2.

Ty zaś, o panie Delfów pieczary,
Zrządź, niechaj stanie
Pan ze krwi starej
Na tronie ojców i wzrok swój łaskawy
Rzuci na ciemność upadku niesławy...

Epodon (do Oresta).

Ale ty, synu,
Do dzieła, do czynu,
Ty nabierz ducha!
Słyszysz! jęk ojca dolata do ucha.
Odpowiedz mu głosem godnym.
Bądź mu synem nieodrodnym!
Spełnij przeznaczeń wyroki!
Nabierz serca Perseusza.
Oto wola Had głęboki!
Oto wola drogich dusza!
Mścij się jako kochający.
Niech płynie krwi struga różowa,
Niech winna upada głowa.

Tymczasem przybywa Egist i wchodzi do pałacu; po chwili daje się słyszeć rozpaczny głos jego, a na scenę wypada z komnat niewieścich zaalarmowana Klitemnestra. Wchodzi też Orest i Pilades.

Orest.   Teraz na ciebie kolej; tamten gotów.
Klitemn.   A więc zginąłeś, Egiście mój drogi!
Orest.   Kochasz więc tego męża. Spocznij przy nim,
Abyś zmarłego nie smuciła zdradą.
Klitemn.   Stój, stój, mój synu! i pierś tę uszanuj,
Przy którejś drobnem usypiał dziecięciem
I ssałeś pokarm usty dziecinnemi.
Orest.   Piladzie! mamże zabić matkę swoją?
Pilades.   Gdzież wieszczby Feba, gdzie twoje przysięgi?
Niechaj świat cały wrogiem tobie będzie,
Ale nie bogi, bogi nieśmiertelne.
Orest.   Dobrze mi radzisz, pójdę za twą radą.
(do Klitemn).   Idź za tym trupem i padnij w krwi twojej...
Klitemn.   Jam cię karmiła swem mlekiem za młodu,
Pozwól spokojne doczekać starości.