Strona:O Buonapartem i o Burbonach.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
81
O BUONAPARTEM I O BURBONACH

dziej jeszcze niż siłą karności wojskowej, pohamował on cudownie, wkraczając w nasze dziedziny, nienawiść Portugalczyków i pomstę Hiszpanów. Pod jego-to sztandarem pierwszy okrzyk: Niech żyje Król! obudził naszą nieszczęśliwą ojczyznę: w miejsce króla Francyi jeńca, ten nowy Czarny Książę przywiózł do Bordeaux króla Francyj oswobodzonego. Kiedy Króla Jana zawiedziono do Londynu, wówczas, wzruszony szlachetnością Edwarda, przywiązał się do swoich zwycięzców i wrócił dokończyć życia w ziemi swej niewoli: jak gdyby przewidział, że ta ziemia będzie w przyszłości ostatniem schronieniem ostatniej latorośli jego rodu, i że kiedyś potomkowie Talbotów i Chandorów przygarną wygnanych potomków. La Hir’eów i Duguesclinów.
Francuzi, przyjaciele, towarzysze niedoli, zapomnijmy naszych sporów, nienawiści, błędów, aby ocalić ojczyznę; uściskajmy się na zgliszczach naszego drogiego kraju i wezwijmy na pomoc dziedzica