Strona:Nowy Nick Carter -02- Skradziony król.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w oczach błyszczał tylko młodzieńczy zapał.
— Witam cię, odezwał się, przynosisz mi wiadomości od króla?
Nick Carter ułożył sobie dokładny plan postępowania. Gilotto wtajemniczył go tylko w umówione znaki i formuły związku Balma, szczęście i spryt musiały mu dopomódz do osiągnięcia tego, czego pragnął.
— Muszę pomówić z tobą w cztery oczy, rzekł Nick Carter.
Na rozkazujący znak starca trzej wartownicy, którzy stali pod ścianą, opuścili pokój. —
— Mów, odezwał się starzec.
Nick Carter chłodno spojrzał mu w oczy. — Musisz mi oddać kamienie, rzekł ostro.
Starzec nie okazał żadnego zdziwienia.
— Chcesz te świecidełka? — Podniósł swe błyszczące oczy. — A co mi dasz za to?
— Filina.
Starzec zacisnął palce, pierś mu zafalowała. — Wiesz, gdzie on jest?
— Mam go w mych rękach.
— Dobrze, zaczekaj pół godziny.
Zastukał laską w podłogę. Jakiś człowiek wszedł do pokoju. Starzec zamienił z nim kilka słów szeptem i odesłał go znów giestem.
Nick Carter usiadł pod ścianą, tak, aby mógł widzieć i drzwi i okno. Cisza zapanowała zupełna. Słychać było każdą muchę, przelatującą w powietrzu. Starzec zdawał się drzemać. Nick Carter wyjął zegarek. Była już piąta.
Ktoś zapukał do drzwi, a po chwili ten sam