Strona:Nowy Nick Carter -02- Skradziony król.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

minjaturowy plan i orjentował się według niego doskonale.
Domy stawały się coraz rzadsze, mniejsze i brudniejsze, zaczynały się pola. Ujrzał nagle czteropiętrowy, kwadratowy dom z maleńkiemi okienkami.
Detektyw podszedł do niego, ujął za klamkę i zapukał raz po razie trzy razy, potem zaś jeszcze dwa w dłuższych odstępach. Zdawało mu się, że ktoś obserwuje go, ale nie mógł dojrzeć twarzy. To stanie pode drzwiami było nad wyraz przykre, ale upłynęło jeszcze sporo czasu, aż we drzwiach uchyliła się wąziutka szpara.
— Conida, szepnął detektyw w uchylone drzwi i wyciągnął rękę, trzy środkowe palce prawej składając na wskazującym palcu lewej ręki.
Drzwi rozwarły się szeroko. Trzech ludzi niemłodych już, ale krzepkich jeszcze, obrzuciło go podejrzliwemi spojrzeniami. Nick Carter stał wyprostowany. Pamiętał wszystkie wskazówki Gilotta. — Mam polecenie do króla, wymówił przepisową formułę.
Twarze trzech mężczyzn spogodniały. — Król oczekuje cię, odrzekł jeden z nich. Wzięli detektywa między siebie i poprowadzili po schodach. Na pierwszem piętrze pozostawili go w pustym pokoju i znikli, natychmiast jednak otworzyły się jakieś drzwi i ktoś skinął na niego. Wszedł i znalał się w dość obszernym pokoju. Przy oknie, na wysokiem krześle siedział jakiś mężczyzna. Wszystko było w nim stare,