Strona:Nowy Nick Carter -02- Skradziony król.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go cierpieć nie mogę. Wtedy on chciał mnie odepchnąć, ale nadszedł właśnie sąsiad, ten rzeźnik, wie pan. I jak się na niego zamierzył, to tamten uciekł. Tak uciekał, że oboje uśmieliśmy się z niego. A w nocy kazałam tu spać moim dwom synowcom.
— A teraz niech pani posłucha. Czy nie spostrzega pani, że w pokoju brak czegoś. Czegoś będzie tu brak napewno. Otrzyma pani nagrodę, jeśli mi wskaże czego tu brak.
— Nagrodę, mówi pan. I za co? Czy pan Lazar... Niech mi pan powie może panu Lazarowi coś się stało?
Szeptem powiedział jej do ucha: — Już nigdy nie zobaczy pani pana Lazara. Padł on z ręki morderców.
Staruszka stała, jak wrośnięta. Nie mogła wymówić ani słowa. Nick Carter próbował ją pocieszyć.
— Niech się pani uspokoi i pomoże mi szukać. Chodzi teraz o to, aby wykryć morderców.
Z trudem rozwarła oczy. — Niech mi pan wybaczy, jestem tak oszołomiona.
— Niech pani szuka, napomniał ją Nick Carter.
Obejrzała się dokoła. — Wszystko jest jak było.
— Droga pani, nastawał, niech pani sobie przypomni. Wie pani już, co od tego zależy. Niech pani dobrze pomyśli.
Staruszka zwolna przychodziła do siebie. Rozglądała się uważnie. — Nie spostrzegam nic.