Strona:Nowy Nick Carter -02- Skradziony król.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zzieleniał ze złości. Bezczelny dureń! I nie mógł mu nic zrobić, dopóki posiadał on ów tajemniczy dokument.
I czego on tu szuka? Chce czegoś, co do tego niema żadnych wątpliwości. Na palcach podszedł do drzwi. Miał wstręt do podpatrywania, ale nie było innego ratunku. Dziurka w zamku była zasłonięta. Do pioruna! Ten nicpoń był szatańsko przebiegły! Dochodziły go odgłosy przesuwania mebli, wysuwania szuflad. Raczo nie tracił czasu. Nick Carter podbiegł do okna. Koniecznie musi się dowiedzieć, co on tam robi.
Tylko podstępem mógł sobie poradzić. Wyjął rewolwer i krzyknął: Stać, albo strzelę! Wystrzelił w wiszące na ścianie lustro, a jednocześnie jednym susem znalazł się przy drzwiach. Ale były one zamknięte.
— Raczo! Raczo! — wołał. Nie było odpowiedzi. Odskoczył krok i z całych sił rzucił się na drzwi. Nie wytrzymały i pękły w kilku miejscach. Wyłamał deskę i wpadł do pokoju. Nie było nikogo. Otwarte okno wskazywało, którędy zbiegł Raczo. Nick spojrzał przez nie na ulicę. Na zakręcie dojrzał jeszcze uciekającego, który żegnał go ręką i śmiał się ironicznie.
Gonić go nie było celu. Detektyw odzyskał już swą zimną krew. Nicpoń zdemaskował się ostatecznie. Ale czego on tu mógł szukać? Nie chodziło mu przecież o to, by popisać się swą zręcznością. Nick Carter rozejrzał się po pokoju. Wszystko było w porządku. Szuflady były pozasuwane, meble stały na swoich miejscach. A