Strona:Nowy Nick Carter -02- Skradziony król.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go wzburzenia, premjer i odciągając go na stronę, dodał: Czy domyśla się pan już, w jaki sposób....
Nick Carter zaśmiał się. — Jasnowidzem nie jestem. Muszę najpierw porządnie popracować, a potem dopiero biada sprawcom przestępstwa!
Przy ostatnich słowach głos jego nabrał twardości stali.
Jak przystało na wytrawnych dworaków, żaden z trzech ministrów najlżejszem drgnieniem twarzy nie zdradził swych myśli.
Nick Carter wyraził chęć zwiedzenia sali znajdującej się nad komnatą Króla, gdzie też zaprowadzono go natychmiast. Sala ta była również prawie pusta, tylko dokoła stały fotele, cały środek zaś był pusty. Detektyw przemierzył go kilkakrotnie krokami wszerz i wzdłuż, pilnie badając posadzkę, poczem wzruszając ciągle ramionami, kazał zaprowadzić się do piwnicy.
Tutaj wznosiły się potężne kolumny. W tem miejscu, gdzie według obliczeń Cartera, musiał znajdować się postument stał olbrzymi słup z takiego samego granitu. Być może, że był to ten sam blok, który przechodząc przez posadzkę, tworzył u góry postument.
To było wszystko, co mógł zaobserwować.
Kazał następnie odprowadzić się do hotelu, a choć nie odczuwał wyczerpania, postanowił posilić się, aby nabrać siły do dalszej pracy, z której trudności zdawał sobie sprawę.
Z apetytem zabrał się do obiadu, przyrządzonego na sposób wschodni i zajęty własnemi