Strona:Nowe poezye Ernesta Bulawy.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dołem sterczały korynckie kolumny
Rytmiczne! Z Zeusa olbrzymiej świątyni!...
I Lizikrata grób co sterczy dumny
Pnyx! Demostenes wymowną Cię czyni!...
W oliwnych gajach tam!! szkoła Platona!...
Więzienie Sokrata! Parnasu łóna!!...

Porwałem bryłę śnieżnego marmuru
Co w wiekach złocą słoneczne promienie,
I zawołałem z orłami do chóru
Choć krzyk mój spłoszył ich… pierzchły w przestrzenie.
O bóstwa w gruzach przez ducha stworzone!...
Raz żywe — czyście na zawsze uspione!?...

I położywszy bryłę na mem łonie
Na wznak runąłem w błękity wpatrzony
I zdało mi się, że po Partenonie
Niki Aptery płynie jęk stłumiony
Któremu chórem, smętne Homerydy!
Erechtejonu wtórzą Karjatydy!...

I w żalu, który po piękności bóstwach
Ryczał z mej lutni, kwiatek mnie pocieszył