Strona:Nowe poezye Ernesta Bulawy.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Siadł przy niej niemy — wstrzymała westchnienie
O rozkosz! czuje usta jego drżące,
Czuje łzy jego, na licu gorące,
W niebo wstępuje jej ziemskie cierpienie!..
On rzekł: to duch mój! a tam moje ciało
Pod ziemią — na sąd w łańcuchach zostało!..
A tam tak zimno! śniłem całe lata
O mej ojczyźnie pod szponami kata —
Lecz dziś jam szczęsny! bo wolna ojczyzna!
Każda mnie, każda jej bolała blizna…
Tu znikł — a ona we śnie cicho jękła
Jak biedna struna co na lutni pękła!