Przejdź do zawartości

Strona:Nowe poezye Ernesta Bulawy.djvu/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Więzień.
(Ballada).



Runęła krwawa tyranów potęga
Po koniec świata od ludów przeklęta,
Zdaleka więźniów wraca wolność święta,
Do ich rydwanów, sam się lud zaprzęga!
Wracają więźnie i stare i młode,
Z krzykiem radości bieżą żony, matki,
We łzach ściskają starce siwobrode
Przez lata męki ich, podrosłe dziatki!
A tylko jedna co dzień szła niewiasta
Ku bramie którą więźniów przywożono,
Z każdej ich strony wieziono do miasta
Tylko jednego nigdy — nie wieziono!
O! wszystkich, blada z radością witała
Tylko nie tego którego czekała…
I śni śród ciemnej nocy we łzach blada,
W modlitwie ręce łamie, targa włosy,
Aż oknem blady promień światła wpada,
W łańcuchach staje, z brodą — więzień bosy —
Tylko po oczu dobroci poznała
Tylko po jego uśmiechu anielskim
Tego — co niegdyś tak bardzo kochała
Nim ją pożegnał w domu rodzicielskim —