Strona:Nowe poezye Ernesta Bulawy.djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wolo! ty Prometejów odradzałaś serce,
Kiedy sępy negacji żarły je szydercze!...

∗             ∗

I wstały gwiazdy z chaosu —
Powstały wody i góry,
A szale naszego losu
Anioły ważą nad chmury!.. —
Dokąd ty stoisz żelazna,
Śród nas milcząca — poważna —
Dotąd podobny cud!
Dotąd nie zginął — lud!...
O wolo! stań się! stań!
Z niedoli dolą wstań!..
Zwaśnionych
Pojednawczyni!...
Zwątpionych
Gromem świątyni!
Twej — zbudź!...
Niech łódź
Ich rwie z tęsknotą Kolumba — do końca,
Aż z fal odmętu — powstanie twarz słońca!..
Tyś wrzasła trąbą trąb,
W narodu sumieniu,
I jak lew wstał —
Że szatan drgał
W zdumieniu!
I dzieci biegły w bój
Z kijem na paszcze dział,