Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie mam lepszego nad ciebie posła i będę rad, gdy się zgodzisz na wyjazd.
— Kalifie, — odpowiedziałem z pokorą — jestem na wszystko gotowy, co chcesz i każesz, to uczynię.
Prosiłbym tylko, żeby nie zatrzymywano mnie na wyspie Ceylon, gdyż chciałbym już w domu, przy rodzinie życia mego dokonać.
Wtedy kalif zapewnił mnie, że natychmiast będę mógł powrócić, jak tylko moje poselstwo spełnię, że napisze nawet o tem królowi.
Uspokojony co do tego wyruszyłem z podarkami i listem na wyspę, żegnany przez rodzinę, która błagała mnie o rychły powrót i nie wałęsanie się po obczyźnie.
Przyrzekłem uroczyście i wyjechałem.
Na dworze króla przyjęto mnie bardzo gościnnie i z wielką radością, która wzmogła się jeszcze, gdy zobaczono nadzwyczaj cenne podarki od kalifa.
Nie puszczono mnie tak prędko stąd jak myślałem i obiecywałem.
Wyprawiano na moją cześć zabawy, goszczono mnie hojnie i codziennie upraszano odemnie jeden dzień pozostania na dworze królewskim.