— Daleka odemnie ta myśl, mój Zyndbadzie, aby zagrabiać twoje bogactwo. Bóg je dał tobie, miej je więc na swój użytek.
Jesteś pod panowaniem kalifa Harun Al Raszyda, nie wypuszczę ciebie stąd bez podarku dla niego i bez obdarzenia ciebie również jaką pamiątką z mojego kraju.
Zostałem u tego dobrego króla gościem przez czas dłuższy, odpocząłem należycie i powróciłem do sił.
Gdy objawiłem chęć powrotu do kraju, król wezwał kapitana okrętu, który miał wkrótce odjeżdżać i umówił się z nim aby mnie odwieźć.
Minęło jeszcze dni parę, poczem żegnany bardzo czule przez króla i dworzan wyruszyłem do portu.
Zaledwie stanąłem na brzegu ujrzałem cały orszak dworzan królewskich idących ku mnie z podarkami.
Powierzono mi list do kalifa Harun Al Raszyda, wraz z przepysznymi i drogocennymi podarunkami dla niego i dla mnie.
Wdzięcznem sercem przyjąłem ten dowód pamięci od szlachetnego króla i wsiadłem na okręt aby udać się do Balfora, a stąd do Bagdadu
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/161
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.