Strona:Nikołaj Gogol - Portret.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bre z jednej strony, przez ciągłą i nieograniczoną praktykę w różnorodności i mnogości osób. Ale na nieszczęście byli to wszystko ludzie, z którymi trudno było dojść do ładu, — ludzie zajęci, niecierpliwi lub należący do świata, a więc jeszcze więcej zajęci niż inni i dlatego niecierpliwi do ostateczności. Zewsząd żądano tylko, aby było dobrze i prędko. Malarz przekonał się, że o wykończeniu nie mogło być mowy, że należało je zastąpić sprawnością i rzutkością pędzla — chwytał tylko jednak ogólny wyraz i nie zagłębiał się w subtelne szczegóły — że słowem nie można było iść za naturą w jej skończonej doskonałości. Dodać przytem należy, że każdy z portretowanych miał swoje pretensje. Damy żądały, żeby przeważnie dusza i charakter przemawiały z portretu, aby niezawsze trzymać się tego ostatniego, zaokrąglić wszystkie kąty, zmniejszyć wszystkie uszczerbki a nawet o ile możności pominąć je całkiem — słowem, aby na portret można było się zapatrzeć jeśli już nie zakochać się w nim. Skutkiem tego siadając do pozowania przybierały one taki wyraz, który zdumiewał malarza; ta starała się wyrazić na twarzy swojej melancholji, inna marzycielskość, trzecia zaś chciała za wszelką cenę zmniejszyć swe usta i ściągała je do tego stopnia, że zwężały się one wreszcie w jeden punkt nie większy od łebka szpilki. I nie bacząc na to wszystko, żądano podobieństwa i niewymuszonej naturalności. Mężczyzni także byli nie lepsi od pań: jeden żądał, aby go malowano w silnym, energicznym