Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 17 - Emigracja - Rok 1863.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyjacielem w ciuciubabkę, a zalewać mu sadła za skórę.
To też wodzów jest wielu. Każdy z nich działa w swojej okolicy, czasem się łączą, czasem rozdzielają, jak trzeba, jak los zdarzy. Bez broni, armat, swobodnego miejsca, gdzieby można się porozumieć czy schronić, każdy musi być samodzielnym, zależy przedewszystkiem od wypadków i otoczenia.
Ma np. kilkuset ludzi, źle uzbrojonych, zmęczonych i głodnych, przed nim nieprzyjaciel kilkakroć silniejszy, poszukujący spotkania i starcia. Wódz na razie cofa się, kryje w lasy, rozprasza, oznacza miejsce zboru, a jeśli mu się uda, napadnie niespodzianie, nieoczekiwany, zada poważne ciosy: rozbije, spłoszy, zmęczy i zadziwi, i znowu nagle znika, bo inaczej walczyć nie może.
Były oddziały po parę tysięcy, były po paruset ludzi; niektórzy walczyli jeszcze, chociaż zginął Rząd Narodowy, i Moskwa zalała kraj cały, — inni jak świetna gwiazda: błysnęli i zgaśli. Imiona ich przechowa historja i poezja. Najczęściej powtarzały się: Padlewski, Suzin, Sierakowski, Bosak, Lelewel-Borelowski, Narbut, Bobrowski, Czachowski, Kruk — i tylu innych! Krótkie ich dzieje — to już wielka księga. Księga bohaterska, z którą równać się nie mogą w najbujniejszej fantazji zrodzone powieści. Księga chwały, która zaszczyt nam przynosi, z której możemy i powinniśmy być dumni.
Lud nie powstał. Dlaczego? To zupełnie łatwo zrozumieć: bał się silniejszego wroga, jego zemsty. Gdyby gwiazda zwycięstwa zaświeciła jaśniej, byłby niewątpliwie rzucił się do broni. Wielu włościan było w powstaniu, przybywało ich coraz więcej, choć uwłaszczenie wprowadzonem nie zostało, bo Moskal nie pozwalał. Pomoc ludu jednakże wielkie oddawała powstańcom usługi, pozwoliła im przetrwać w lasach aż dwie zimy, czuli się pośród swoich, o ruchach nieprzyjaciela byli często zawiadamiani.