Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 17 - Emigracja - Rok 1863.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szkolny. W ręku myśliwski nóż lub dubeltówka, stara szabla po dziadku lub rewolwer. Dokoła czarna noc, więc jedni śpią przy ogniu, czuwają, inni oczekują.
Wieść nadejść musi wkrótce. Co tam postanowią. Każdy z nich zginąć gotów, choćby zaraz. Wierzy, że nie zginie marnie.
Mało mówią, bo oczekują. Lada chwila stać się coś musi: tam czuwają nad nimi.
Dzielą się chlebem, wódką, to cały posiłek, lecz żołnierzowi więcej nie potrzeba; będzie lepiej, gdy złamie wroga. Ten i ów nuci półgłosem:

Dalej, bracia, w las.
Czekać już nie czas!
Wszak jużeśmy dość czekali
I śpiewali i płakali,
Knutowano nas!“


Cyt, cyt! Ktoś się zbliża, słychać kroki. Hasło? — Nie zna hasła, goniec z Warszawy. Powstanie!
Ogłoszono powstanie całego narodu, wolność i niepodległość, równość stanów, ziemia własnością jest ludu. Za te hasła walczyć i ginąć kazano.

„Na bój, Polacy! na święty bój!
Wolności duch — to Boga miecz!
Na bój! na bój! Nikczemny zbój
Jak zwierz spłoszony pierzchnie precz!“


A więc do dzieła. Każdy proboszcz ogłosi uwłaszczenie ludu. Każdy dwór wam dostarczy zapasów i broni. Każdy Polak pośpieszy do obozu, lud powstanie, wzrośniemy w siłę, a „zapał tworzy cudy“, „jedność większa od dwóch“ — jak słusznie powiedział Mickiewicz. Bądźmy „rozumni szałem“, wtedy „jedno nasze ramię tysiąc najeźdźców zgruchocze i złamie!“
Tak marzy młodzież, ten gorący kwiat narodu, najsilniejszy wiarą niezłomną. Uchodząc przed bran-