Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 17 - Emigracja - Rok 1863.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zejścia. Kończą śpiewy, odchodzą, lecz zjawiają się wkrótce przed pałacem hrabiego Andrzeja na Nowym Świecie.
I znowu mowy, śpiewy.
W zamku radzą, jak z tem postąpić. Wtem zbliżają się tłumy, otaczają zamek.
Gorczakow po wypadkach lutowych obiecał, że w razie potrzeby sam porozumie się z ludem, wysłucha zbiorowych żądań. Więc może uspokoi ich swoją osobą, ukazuje się w oknie, coś mówi, aby się rozeszli do domów.
Śmieją się i żartują. — Zamknij okno, staruszku, dostaniesz kataru.
Zjawia się wojsko, Kozacy, konnica, uderzają szablami, nahajkami. Tłum cofa się, lecz wraca, stoi niewzruszony.
Noc dopiero rozproszyła zbiegowisko. Ludzie rozchodzili się z zadowoleniem, z uczuciem odniesionego zwycięstwa, tryumfu. Wypowiedzieli otwarcie, co czuli.
I może byłby koniec.
Lecz nazajutrz czytają na rogach ulic ogłoszenia, zabraniające wszelkich zebrań i pochodów, ostrzegające, że użyta zostanie broń palna.
Czyżby się ośmielili? Pięciu poległych zbyt świeżo w pamięci: to się powtórzyć nie może. A wobec groźby niepodobna stchórzyć. Nie odważą się strzelać do bezbronnych.
Na placu przed zamkiem gromadzą się tłumy, wychodzą z bocznych ulic, tu i owdzie krzyże, śpiewają, potem stanęły w milczeniu. Naprzeciw nich piechota i Kozacy. Kozacy nie żałują świszczących nahajek, ale lud nie ustąpi. Znosi bicie, modli się głośno. Postanowił wytrwać: zginie, lecz nie ustąpi.
Modli się.
Tratatata! — odgłos bębna. Występuje naprzód piechota z karabinami. — Powtórny odgłos bębna. Gorczakow siedzi w oknie, patrzy na wszystko spo-