Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 15 - Królestwo Polskie po roku 1815.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyrzeka się kart i wódki, a zobowiązuje uczciwem słowem do sumiennej nauki i pracy nad sobą, aby stał się rozumnym i zacnym człowiekiem, dobrym obywatelem kraju.
Już zaczynają schodzić się koledzy, gwarnie, wesoło, śmiech słychać na schodach, ten i ów śpiewa głośno.
Coraz ich więcej, a każdy coś mówi, każdy coś opowiada, wszyscy palą krótkie fajeczki, i w pokoju aż ciemno od obłoków dymu. Ale to nie przeszkadza im do wesołości, do rozmowy i śmiechu.
Znów się drzwi otwierają — wchodzi trójka. Pierwszy średniego wzrostu, smagłej cery, brunet z kędzierzawą i bujną czupryną, o rozumnem, łagodnem, ale stanowczem spojrzeniu: to Tomasz Zan, kierownik i twórca kółek studenckich, najszlachetniejsza dusza w uniwersytecie. Obok niego młodzieniec rumiany i świeży, szaro-niebieskooki, o bujnych ciemnych włosach — to Mickiewicz. Trzeci mniej znany, z płonącą źrenicą, z pełną zapału twarzą i spojrzeniem.
Gwar się podniósł i powitanie.
— Spóźniliście się, — czekamy! czekamy! co się stało?
— Przepraszam was, koledzy, choć kilka minut tylko się spóźniłem. Usprawiedliwi mię wielkie odkrycie. Fajki na bok, i posłuchajcie. Wstąpiliśmy po niego, a ten nam prawi, prawi — pieśń — muzyka, cud! — posłuchajcie. Aż serce boli, że to nie po polsku.
— Mówcie! Słuchamy!
Cisza, — ostatni z przybyłych staje przy stole,