Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 15 - Królestwo Polskie po roku 1815.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czenia, i niech miłość wyłącznie będzie w sercach. Wtedy i czyny nasze staną się szlachetne, mądre.
— Pięknie mówisz, kaznodziejo, i to wszystko prawda, tylko dla nas bardzo daleka: nie doczekają się jej wnuki nasze, ani wnuki naszych prawnuków, jeśli sami nie przyspieszymy czasów sprawiedliwości dla wszystkich. Przebaczać można tym, którzy żałują za winy, lecz pozwalać na krzywdę — to samemu być krzywdzicielem. Sprawiedliwość być musi, choćby krwią okupiona.
— Co przez to rozumiesz bracie? Co staje między nami?
— Drogi i przekonania. Wy wierzycie w szablę i szlachtę, a my wierzymy w lud.
— My wierzymy jeszcze w Boga!...
— A my we własne siły. Przeszłość minęła i nie wróci, a ci, co ją zmarnowali, to wrogowie własnego kraju. Uprzątnąć trzeba gruzy, by nowy wznieść gmach.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— A więc zrywacie jedność?
— Własną pójdziemy drogą.
— Pokój z wami, bracia. Zawsze podamy wam rękę, gdy powrócicie do nas.
— Nie wrócimy do próchna.
Pielgrzymi polscy dzielą się na dwa obozy: niezgoda poszła z nimi na wygnanie!

Na poddaszu w Brukselli, w niewielkiej izdebce, przy stoliku, założonym papierami, poważny starzec siedzi pochylony. Twarz spokojna, gęsto