Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 14 - Kościuszko - Książę Józef.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy weszli? — Zdumienie i okrzyk radości. W jednej chwili zbudziła się Warszawa: w oknach iluminacja, na ulicach tłumy, serca biją, okrzyki, radość.
To straż przednia Napoleona. Jutro wjedzie marszałek Murat, szwagier wielkiego cesarza, na czele wojsk francuskich.
Długa noc listopadowa, a jednak upłynęła prędko. Od świtu na ulicach ruch niezwykły, olbrzymia fala ludu płynie w stronę Woli: stanęły w porządku cechy z chorągwiami, u rogatek obywatelska deputacja z Janem Małachowskim, książę Józef na czele kawalerji wyjechał na spotkanie.
Stoją, czekają, — choć płyną godziny, nikt nie ustąpi z miejsca.
Około 3-ciej słychać muzykę wojskową, — zbliża się.
— Idą! idą! — krzyk olbrzymi wznosi się nagle nad miastem, powitalny okrzyk tysięcy.
Już ich widać. Murat jedzie na białym koniu, w zielonej aksamitnej szubie ze złotemi pętlicami i haftami, białe pióra strusie powiewają strojnie na wysokim aksamitnym kapeluszu, — dokoła niego świta, błyszcząca od złota, barwna, wspaniała, świetna, — obok książę Józef.
Małachowski krótką przemową powitał gościa u rogatek. Teraz cisną się wszyscy, już ustać spokojnie nie mogą: każdy chce widzieć, dotknąć, — z okien podają kwiaty; płacz i łkanie kobiet; tłum rzuca się naprzód; młodzież i starcy obejmują konie, całują je, tamują drogę; krzyk, radości i szczę-