Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 13 - Czasy saskie, Stanisław August Poniatowski.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czonej ojczyźnie. Dla niej pracuje tutaj, o niej myśli. Tyle rzeczy chciałby powiedzieć rodakom, nauczyć ich, przekonać. Odwiedzają go chętnie, zapewniają o szacunku i miłości, może uwierzą słowom, które z serca dla nich dobywa.
Więc pisze. W obszernej bibljotece tyle słońca, w ciepłem powietrzu tyle słodkiej woni, a on siedząc przy stole, widzi pochmurne niebo, nizkie chaty i czarną rolę, zlaną potem ciężkiego trudu. I maluje los chłopa: złe prawo, ucisk, krzywdę; żąda sprawiedliwości. »Nie byłbyś panem, gdyby chłop na państwo twoje nie pracował«. »Gdy chłop biedny — kraj biedny«.
Gdyby to zrozumieli!
Ale nietylko ta jedna choroba grozi ojczyźnie całem pasmem nieszczęść, obok niej król-wygnaniec widzi inne, niemniej groźne i niebezpieczne.
Więc tłumaczy, jak wiele złego wyrządza liberum veto, — to niewola, nie złota wolność. Przekonywa, że trzeba zmienić sposób elekcji, gdyż obiór króla rzeczą jest wielką i trudną.
Książki jego czytają. Niezawsze przekona, ale choć myślą o tem, chociaż zaczynają zastanawiać się nad tak ważnemi sprawami.
Szkoły dobrej kraj potrzebuje! Gdyby miał lepsze szkoły, wiele rzeczyby zrozumiano.
Więc dla młodzieży polskiej zakłada szkołę w swojem państwie. Wielu i tu przyjedzie, aby się czegoś nauczyć, a wrócą rozumniejsi, innym będą wskazywać drogę.
Nic dziwnego, że w Lunevilu pełno gości