Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kie porównanie robić!... To tacy porządni chłopcy! Ten Edward Brzezik to także zdolności wyjątkowe! Przyjaciel serdeczny Stefka, ale biedota! Nikogo nie ma na świecie. O własnych siłach się przebija! Wiesz — dodała tajemniczo, — wpisu nie miał czem opłacić za ostatnie półrocze! Co się namartwił, nagryzł ten chłopak, zanim się ta kwestya o mnie oparła! I gdyby się był poczciwy Stefek do mnie z prośbą nie zwrócił, mogłaby w łeb wziąć cała jego karyera! Ach, co tej biedy prawdziwej jest na świecie! aż rozpacz bierze, że się wszystkiemu zaradzić nie jest w stanie.
I ciocia Zuzia tym razem, jak i zawsze wogóle, była zupełnie szczerą. Nędza ludzka leżała jej na sercu jak własna troska. Onaby rada dla całego świata być aniołem opiekuńczym i wszystkim łzy ocierać.
Pieszczotliwem mianem cioci Zuzi zwali ją nie tylko krewni, lecz i znajomi. Dla pani Skalskiej wypadała siostrą cioteczną, ale, z powodu różnicy wieku, także ją ciotką od dzieciństwa pani Antonina nazywać przywykła.
— Jakież przecudne kwiaty! — odezwała się Eliza, podziwiając bukiet wspaniały.
— A jak gustownie ułożony! — dodała Zosia.
— Chyba to nie jest robota starego Semena? — zakonkludowała pani Antonina.
— Nie; a oto właśnie idzie ku nam mała artystka ogrodniczka! — zawołała z dumą pani Zuzanna. — Stasiu! chodźże prędzej, moja gosposiu! Wa-