Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ję uczciwie... czemużby mnie panna Eliza odrzucić miaua?....
„Poczciwy Wicuś“ uważał za rzecz tak pewną, że Eliza musi zostać jego żoną, iż coraz mniej ukrywał swoją serdeczną tajemnicę przed ludźmi; wiedziano, że Horoszkiewicz go lubi i przyjmuje uprzejmie, a według niewygórowanych wymagań małomiasteczkowej sfery mógł uchodzić za najzupełniej przyzwoitą partyę. Poczęto więc z dnia na dzień oczekiwać oficyalnego potwierdzenia nowiny, iż nowa para się kojarzy. Wiadomość, że Eliza wyjeżdża ze Skalskiemi, zrobiła piorunujące wrażenie w kwartecie stałych sobotnich gości Horoszkiewicza.
Wysocki, szczupły niezmiernie, o chorobliwie żółtej cerze, mający wygląd przybranego w tużurek kościotrupa, miał zwykle ruchy nerwowe i humor często zmienny i zgryźliwy; ceniono go za jego nieskazitelną prawość, lecz obawiano się trochę z powodu znanej wszystkim złośliwości.
Nie lubił on Skalskich, a właściwie do niej samej miał niechęć, — skrzywił się więc z takim wyrazem niesmaku, jak gdyby co najmniej całą cytrynę przełknął niespodzianie — i wycierając nagle mu spadłe z nosa binokle, rzekł do Horoszkiewicza z pewnym odcieniem goryczy w głosie:
— I chce się to panu oddawać dziecko pod opiekę tego komiwojażera w spódnicy!