Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

groźne następstwa. Stryj Hilary wydał się jej teraz więcej zdziecinniały. Wycinał ciągle z papieru jakieś dziwne sylwetki; był to prawdopodobnie profil Aliny, którą chciał koniecznie odtworzyć, i niecierpliwił się, iż mu się to nie udawało.
Zosia, z którą ostatnimi czasy korespondencya Eli się przerwała, była teraz narzeczoną Turczyńskiego. Nie wyglądali wprawdzie na parę dobraną, ale — jak mówił Wysocki — pani Skalska znalazła córce takiego samego męża, jakim jest sam Skalski: potulny, żona mądrzejsza od niego, za nos go wodzi — i to samo się powtórzy w drugiem pokoleniu...
Eliza uśmiechnęła się ironicznie, gdy jej Zosia z entuzyazmem opowiadała, jak rozkochany narzeczony śliczne akrostyki dla niej układa.
— Wyobrażam sobie — pomyślała Ela — i... nie zazdroszczę.
Opowiadała, że majątek, jaki kupił Wincenty, znajduje się w pobliżu Warszawy i że zawsze zimę będą spędzali w mieście.
Od Bolesława nie było żadnych wieści. Pomimo, że Eliza starała się wszelkiemi siłami zapomnieć o nim, zawsze stawało jej w myśli jakieś zdanie przez niego rzucone, jego postać wyniosła i myślące oczy.
Gdy czytając książkę poważniejszej treści, znajdowała coś niezrozumiałego dla siebie, mówiła w duchu: